Buty powodują ślepotę

Nike Air Force One pokochałem od pierwszego włożenia. Moje serce skradła niespotykana wygoda, nigdy wcześniej nie stawiałem tak miękkich kroków. Bąbelkowa amortyzacja ukryta w podeszwie pozwala lewitować nad chodnikiem. Krój buta jest tak prosty i elegancki że do dziś nie znalazł swojego następcy (według mojego gustu). Air Force One to klasyczny „trampek” z ostrym pazurem minimalizmu. Projektant tych butów musiał spacerować kiedyś po powierzchni księżyca, bowiem stworzył but który idealnie symuluje krok astronauty. Stopa która leci w Air Force One czuje się tak wygodnie jak Amerykański prezydent w swoim odpicowanym samolocie. Co prawda na pokładzie nie serwują koktajli, nie ma stołu do bilarda ani basenu, jest za to poduszka powietrzna która zapewnia stopie niebiański luksus podczas chodzenia.

air force

Na zdjęciu czarna wersja wysokich Air Force One.

 

Podeszwa odbija się od asfaltu jak miękki kauczuk, spacerując w tych butach można odnieść wrażenie że idziemy nie po betonie lecz po chmurach. W środku podeszwy znajdują się poduszki powietrzne zalane silikonem które zmieniają beton w niekończącą się trampolinę. Gdy założysz Air Force One’y stajesz się kosmonautą a każdy krok, to „wielki skok dla ludzkości”.
nike-air-force-1-deconstructed-4
Przekrój buta Air Force One. Zwróćcie uwagę na podeszwę buta z systemem amortyzującym. Więcej zdjęć na: Weartesters
Ale czy ten skok jest naprawdę tak wielki? Czy wygoda jest ważniejsza niż zdrowie?
Pisałem wcześniej o profilu The Foot Collective i to właśnie na tym portalu uświadomiłem sobie że noszę bąboladę na stopach a nie buty. Zdrowy but posiada szeroką przednią część podeszwy, a sama podeszwa jest płaska. Post zacytowany poniżej stał się dla mnie kluczem do zmiany perspektywy tego, jak powinien wyglądać zdrowy i w pełni funkcjonalny but.
ScreenClip [14]
„Amortyzacja w nowoczesnych butach upośledza wrażliwość na bodźce. Podstawową rolą twoich stóp jest przekazywanie informacji z ziemi do mózgu, po to, żeby odpalał właściwe mięśnie”. – The Foot Collective
ScreenClip [12].png
Im więcej technologii napchane do buta, tym mniejsza świadomość stóp. Źródło: The Foot Collective
Ten skok o którym pisałem, to tak naprawdę salto w tył, regres. Technologia która przynosi komfort dla stóp, ciągnie za sobą łańcuch wad. Air Forcy zapewniają nieziemski komfort, są jednak ciężkie i nienaturalnie wysokie. Wady noszenia takiego obuwia to: brak świadomości podłoża (przekłada się to na kontuzje stawu skokowego), kurczenie się mięśni stopy, upośledzona równowaga, zapadanie się łuków (platfus), nienaturalne napięcia ścięgien, zniekształcone wzorce ruchowe podczas chodzenia.
W moim przypadku, długie użytkowanie Air Forców (dziesięć lat) doprowadziło do nawrotu płaskostopia. Zauważyłem to na zajęciach Jogi. Joga kładzie nacisk na zdrowe położenie stóp (wysklepione łuki, szerokie palce, cztery punkty podparcia stopy: nasada dużego palucha, nasada małego palca, wewnętrzna i zewnętrzna pięta.) podczas wykonywania asan stojących. Pozycja drzewa (oraz inne pozycje stojące) sprawiały mi kłopot, traciłem stabilność, mimo że starałem się jak mogłem. Asana drzewa wysyłała mi sygnały że coś jest nie tak, że fundament drzewa, jego korzenie (czyli moje stopy) są słabe. Łuk stopy zapadał się pod naciskiem ciężaru ciała, palce same gniotły się do środka, a kostka chybotała się na lewo i prawo. Nie potrafiłem odnaleźć środka ciężkości i się przewracałem. Prawdziwym lustrem okazała się jednak mata do jogi w której odbijały się ślady moich stóp.
Jeśli nie Air Forcy to co?
Gdy zauważyłem problem zapadających się łuków stopy postanowiłem działać i rozwiązać problem. Zaczynała się wiosna więc kupiłem pierwsze minimalistyczne sandały – Monk Sandals. Sandały typu Manasalu były strzałem w dziesiątkę. Grubość ich podeszwy wynosi jedyne 10 mm! Chodząc w tych butach czułem się jakbym chodził na bosaka po betonowym lesie, czułem każdą wypustkę, każdą nierówność.
Monk Sandals produkowane są ręcznie w Polsce. Oprócz cienkiej podeszwy posiadają też ciekawe zapięcie.

Opis z oficjalnej strony Monk Sandals:

„Paski przechodzą bezpośrednio przez podeszwę, dzięki czemu tworzą lepszy kąt układania się na stopie. Nowy rodzaj podeszwy dość szybko profiluje się do stopy przez co taśmy podnoszą się do góry wykluczając możliwość przetarcia. Miękka i elastyczna taśma przylega idealnie do stopy nie powodując żadnych obtarć. Dzięki „słupkom bocznym” pasek prowadzony jest na odpowiedniej wysokości co uniemożliwia zsuwanie się znad pięty. Dzięki klamerce zatrzaskowej sandały zakłada się bardzo szybko bez potrzeby dodatkowej regulacji.„. Czas dostawy może wynosić nawet trzy tygodnie lecz warto czekać. Warto też dodać, że przy kupnie obuwia typu „minimal” trzeba sobie zmierzyć stopę i porównać z rozmiarówką na stronie producenta. Stopa w naturalnej pozycji rozkleja i rozczapierza palce podczas chodzenia więc nie dziwcie się że buty mogą wydawać się „ciut” szersze niż wszystkie wasze dotychczasowe buty.

Jazda próbna sandałów mnicha była krótka, lecz właśnie taka powinna być. Stopa trzymana przez lata w bucianym gipsie, odzwyczaiła się od bliskiego kontaktu z podłożem a mięśnie w stopie stały się słabsze, musiałem je najpierw wzmocnić.

Ciało ludzkie jest niesamowite i posiada własną inteligencję. Nie musisz myśleć o tym jak stawiać stopy, twój organizm sam przywróci odpowiedni kształt stopy, i uruchomi mechanizmy odpowiedzialne za wzmacnianie mięśni.

Migracja stóp z butów w których chodzisz całe życie na buty minimalistyczne to nic innego jak proces. Tak jak każdy proces składa się z pojedynczych krótkich kroków, tak samo pierwszy spacer w butach minimalistycznych musi być krótki. Na początek polecam spacer max 5/10 minut. Naprawdę, tylko tyle. Mój pierwszy spacer był nie dłuższy niż 200 metrów. Podczas stawiania kroków czułem jak mój mózg szaleje od nadmiaru bodźców, to było coś lepszego niż kawa. Kroki pobudziły mój mózg do skanowania podłoża oraz do „wizualizacji” stawianych kroków. Czułem się jak na haju. Na drugi dzień po spacerze miałem w stopach zakwasy.

Polski rynek butów minimalistycznych dopiero raczkuje i nie ma dużego wyboru. Znajoma poleciła mi markę o której wcześniej nie słyszałem – Magical Shoes. Nie mogę jednak o tych butach napisać niczego, ponieważ nie miałem ich jeszcze na stopach. Z wyglądu, z opisu, oraz z tego co widziałem na stopach znajomej, Magical Shoes spełniają wszystkie wymagania buta minimalistycznego.

Oprócz Monk Sandals i Magical Shoes istnieją też inne (zagraniczne) firmy specjalizujące się w produkcji butów minimalistycznych. We wcześniejszym wpisie wspominałem o markach Vivobarefoot oraz Vibram Fivefingers. Minusem tych butów jest astronomiczna cena i ciężka dostępność na polskim rynku. Vivobarefoot nie posiada na dzień dzisiejszy (Sierpień, 2018) punktu sprzedaży w Polsce. Vibramy mają swój punkt sprzedaży w Dąbrowie Górniczej i najlepiej przymierzyć Five Fingery na miejscu zanim się je kupi. Jeżeli nie stać was na żadne z wyżej wymienionych marek, kupcie sobie zwykłe trampki. Posiadają cienką podeszwę, bez wzniesień i amortyzacji, jednak przód stopy w trampkach dalej jest „ciasny”.

Podsumowując: nowoczesne buty to gips na stopy. Amortyzacja podeszwy upośledza naturalne wzorce ruchowe, osłabia mięśnie i zabija radość z chodzenia. Kierując się kupnem butów minimalistycznych pamiętajcie o tym żeby dobrze zmierzyć swoją stopę oraz o tym, żeby pierwszy spacer był krótki. Trampki za 40 zł to dobry reset starter dla twoich stóp.

Jedna odpowiedź na “”

Dodaj komentarz